środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział I

       - Nigdzie nie idę. - zaprotestowałam kolejny raz już tej minuty próbując dać to do zrozumienia mojej przyjaciółce, jednak na marne. Jak ona się na coś uprze to nie ma jak jej od tego odwieść. Gorzej niż ja!

       - Ale no, Sakura! Ty MUSISZ iść. To wielka impreza. To zaszczyt być w ogóle zaproszonym! To tylko dla fajnych ludzi. Jak nie pójdziesz twoje całe życie towarzyskie będzie skończone.

       - Nie interesuje mnie to. Nie mam ochoty iść na tą "wielką" imprezę. Zwłaszcza wyprawianą przez kogoś takiego jak Karin.

       - Co z tego? Nie musisz na nią nawet patrzeć. Z drugiej strony to nawet lepiej dla ciebie. No proszę cię! Nawet Hinata się na nią wybiera! Rozumiesz?! Hi-na-ta!

       - I? Skoro idzie Naruto to ona również. Ja nie mam potrzeby tam iść. Wolę zostać w domu.

       - W domu? Będziesz siedzieć sama w mieszkaniu, aż w końcu zaśniesz przed jakąś nudną telenowelą?

       - Ino! Tak! I skończ już, bo nie zmienię zdania! - otwierała już usta, ale na szczęście nic nie zdołała powiedzieć, z powodu głośnego dzwona, który rozbrzmiał oznajmiając kolejną lekcję. Dzięki ci Boże.

***

       - Już jestem! - krzyknęłam zamykając za sobą drzwi. Usłyszałam tylko w kuchni!, więc ruszyłam w tamtym kierunku. Moja mama, wysoka, szczupła kobieta w krótkich, różowych włosach stała w białym fartuszku przewiązanym w pasie przy kuchennym blacie krojąc właśnie cebulę.

       - Cześć. - rzuciła nie odrywając wzroku od obiektu jej zainteresowania w tym momencie.

       - Cześć. - odbąknęłam otwierając lodówkę i wyciągając z niej sok jabłkowy. - Co robisz? - spytałam biorąc łyk z plastikowego kubka.

       - Gotuję. Właśnie. Dziś przychodzi Takeshi ze swoim synem na kolację, więc mam nadzieję, że nie masz żadnych planów. - spojrzała na mnie wymownie. Takeshi to nowy facet mojej mamy. Nigdy jego i jego syna nie poznałam i nie mam takiego zamiaru. Nie jestem na to gotowa. Wciąż nie potrafię zrozumieć jak mama mogła sobie znaleźć kogoś zaledwie dwa lata po śmierci taty!

"Szłam wtedy do domu z Ino i Hinatą, kiedy zaprosiłam je do siebie na noc. Byłyśmy zdziwione widząc wozy policyjne stojące na mojej posesji. Pełno detektywów i policjantów kręciło się w pobliżu. 
Mając złe przeczucie chwiejnym krokiem ruszyłam dowiedzieć się o co chodzi.

- Przepraszam - spytałam wysokiego mężczyzny w policyjnym umundurowaniu. - Dlaczego przed moim domem jest policja? Coś się stało? - Spojrzał wtedy na mnie, a ja ujrzałam w jego oczach współczucie.

- Chodź, usiądziemy i na spokojnie ci wszystko wytłumaczę. - złapał mnie za ramię i chciał poprowadzić do środka, jednak się wyrwałam.

- Chcę wiedzieć co się stało teraz. Proszę mi powiedzieć. - wyczułam w moim głosie panikę.

- Twój tata nie żyje. Został postrzelony. Przykro mi. - po tej informacji momentalnie zaniosłam się szlochem, a Ino i Hinata tuliły mnie do siebie, aż się trochę uspokoiłam. Resztę pamiętam jak przez mgłę."

       Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się przykrych wspomnień. Ino ma szczęście - przemknęło mi przez myśl.

       - Właściwie - zaczęłam - Jest dziś taka impreza. Organizowana przez jedną z koleżanek ze szkoły. Tylko dla wybranych. Nie można tam nie iść. Więc nie mogę zjeść z wami.

       - Sakura ...

       - Naprawdę mi przykro. Już obiecałam, że będę. Ino tak się zawzięła, że nie da mi żyć kiedy się nie pojawię.

       Spoglądała na mnie przez chwilę podejrzliwie, jednak w końcu przytaknęła. - No dobrze. Tylko nie wracaj zbyt późno. - wróciła do pichcenia, a ja udałam się na górę do pokoju z zamiarem zadzwonienia do Ino.

***

       Warknąłem zły pod nosem widząc, aż za bardzo znany mi numer telefonu na wyświetlaczu.

       Odebrałem.

       - Zadanie. - powiedział bez żadnych ceregieli głos po drugiej stronie.

       - Jakie? - zapytałem, starając się zachować spokój.

       - Musisz pilnować pewną dziewczynę.

       - Pilnować? A co ja, niańka? - spytałem drwiąco. Jeszcze tego mi brakowało. Pilnowanie jakiejś małolaty.

       - To twoje zadanie. Masz mieć na nią oko. Jest ona w niebezpieczeństwie.

       - Niby kto to taki specjalny, że potrzebuje naszej ochrony?

       - Nie twoja sprawa. - jego głos był lodowaty. - Przyjdź po więcej informacji. - rozłączył się nie dając mi dojść do słowa. Mruknąłem pod nosem szereg przekleństw na nich i ruszyłem w znanym mi kierunku.

2 komentarze:

  1. fajny rozdział :D dodaj szybko next, bo jestem cholerni* ciekawa jak będzie na imprezie :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty, Sasuke moim nałogiem XD
    Biore się za drugi, ^^

    OdpowiedzUsuń